- Właściwie to tylko wieczorny patrol - przyznałem. - Ale do tego czasu, mamy mnóstwo czasu na szukanie ziół i tych podobnych.
- To wspaniale - ucieszyła się Zoti. - Poczekaj chwilę, sprawdzę, co kończy się w moim magazynie.
Kiwnąłem łebkiem i usiadłem na ziemi. Spojrzałem na swoją łapkę, wyglądała całkiem nieźle. Na pewno dam radę pomóc medyczce.
Przyszła chwilę późnej. Na jednym wdechu wyrecytowała, co musimy
znaleźć. Nie zapamiętałem wiele, więc po prostu zdam się na Zoti.
Wyruszyliśmy. Po obozie krzątało się już wiele królików. Spojrzałem na
stos z jedzeniem, który był już znacznie większy. Zaproponowałem Zoti,
by coś zjadła. Ta jednak odmówiła, mówiąc, że zjemy coś po drodze.
Właściwie, to znacznie lepszy pomysł. Pierwsze roślinki znaleźliśmy
niedaleko. Były potrzebne nam wyłącznie korzenie, więc szybko
wygrzebaliśmy je z ziemi. Miały nieprzyjemny zapach.
- Na co to? - zapytałem, szturchając łapą jedno kłącze.
- Na zakażenie, rozkłada się to na rany - wytłumaczyła. Podziwiałem Zoti
za jej umiejętności. Była niesamowita! Robiła to, co kocha. Spotkaliśmy
właśnie poranny patrol, który wracał do obozu. Zgodził się zabrać
korzenie ze sobą i zostawić je w legowisku medyka. Ruszyliśmy dalej.
Roślinę, której szukaliśmy, znaleźliśmy dopiero w pobliżu rzeki. Woda
szumiała głośno. Zbliżyłem się. Kilka kropel wody spadło mi na wąsy,
strzepałem to z niesmakiem. Zoti rozpoczęła ścinanie łodyg. Pomogłem jej
w tym i ułożyliśmy rośliny równo kawałek od brzegu.
- Zostawmy to tutaj, dalej widziałam mak, zbierzemy nasiona - poinformowała medyczka.
- Oczywiście - zgodziłem się. Zbieranie maku było przyjemnie. Pachniał
aromatycznie, ale wiedziałem, że poczęstowanie się nimi, nie będzie
rozsądne. Zawinęliśmy je w liście, aby nie pogubiły się po drodze.
Znaleźliśmy przy okazji kocimiętkę. Zawsze może się przydać, prawda?
Wróciliśmy nad rzekę. Ku naszemu zdziwieniu roślinek nie było.
- Jak to możliwe? - zdziwiła się Zoti. Spojrzałem na nią zaskoczony. Wtedy wyczułem w powietrzu ten zapach... Stado Bzu!
Zoti?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz