Ach tak, to ostatni dzisiejszy obowiązek, przygotować... cóż to? Nacmas? Znowu?
- Jestem, wejdź - powiedziałam z lekkim uśmiechem, szukając powodów
wizyty na jego ciele. Od razu widoczne były kolce jeżyny, w tym jeden
wbity w prawą przednią łapkę. - Widzę że coś ciekawego stało się na
patrolu - zażartowałam. Postanowiłam szybko zająć się jego kończyną,
która na pewno bolała.
- Wpadłem w dziurę porośniętą jeżynami - wymruczał. Skinęłam głową w zrozumieniu, dalej z uśmiechem na pyszczku.
- Uważaj, może zaboleć - ostrzegłam go, po czym wyciągnęłam kolec
tkwiący w jego łapce. Z rany zaczęła lecieć krew. Szybko oczyściłam
rozcięcie, zatamowałam krwotok i założyłam opatrunek.
- Dziękuję - powiedział królik, patrząc na swój narząd ruchu.
- Nie ma za co, tylko błagam cię, bądź bardziej ostrożny, albo chociaż
pomóż mi zbierać rzeczy na opatrunki, bo jak tak dalej pójdzie, to sam
jeden wyczerpiesz mi zapasy - zaśmiałam się, przy okazji usuwając kolce z
futerka samca. Spojrzałam w stronę mojego inwentarzu. - Właściwie to...
masz jeszcze dziś coś do zrobienia? - zapytałam.
<Nacmas?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz